wybierz język:

pod wezwaniem

Podwyższenia Krzyża Świętego

<< POWRÓT



(2009-08-21) NA BAGNACH I WYSPIE

I oto moja kolejna duszpasterska wizyta na naszej wyspie Chilwa przeszła do historii. Pierwsza kaplica. Tym razem wyjątkowo - każdego dnia był pogrzeb. A że byłem tam trzy dni, wiec i trzy pogrzeby wspólnie z ludźmi przeżyliśmy. W drugiej kaplicy było spokojniej, radośniej, bo przecież bez smutku towarzyszącemu pożegnaniom bliskich. Mając trochę czasu wybrałem się łódka w głąb bagien, tam, gdzie mieszkają przez wiele miesięcy rybacy. Ktoś, czytając te słowa, mógłby rzec: „ciekawe życie”, nie masz nic więcej do roboty, jak tylko łowić ryby, sprzedawać i liczyć pieniądze. Ale będąc wśród tych ludzi patrzyłem na ich pracę i warunki życia. Praktycznie jest to mieszkanie na wodzie, a w zasadzie – na trzęsawisku. Czasem ktoś ma do dyspozycji parę metrów kwadratowych, wykłada je trzciną, ale i tak mieszka, chodzi i śpi w wodzie sięgącej do kostek. W prowizorycznym namiocie mieszka 3-4 osoby, jest więcej położonej na mokrej ziemi trzciny, co pozwala choć spać na „sucho”. A i jest jeszcze piec do wędzenia ryb i gotowania. Widzę poniszczone ubrania i worki z mąką kukurydzianą. Toaleta jest wszędzie, wystarczy rozejrzeć się dookoła i spojrzeć w trawę, woda do picia z bagna, no i nieodzowne łodzie i sieci. W taki sposób rybacy potrafią żyć wiele miesięcy, nawet przez długą porę deszczową. Jakże inaczej po takiej wyprawie zasiadłem do jedzenia. Patrząc na smaczną rybę ciągle widziałem tych ludzi i ich twarde życie.