<< POWRÓT
(2010-11-25) Na buszowej diecie....
Minął dzień i znowu pojawiły się dzieci z mrówkami. Wcześniej nasz sąsiad Onje i dzieci dostarczyły nam świeżych grzybów. Wiec nie mieliśmy innego wyjścia jak przejść na „buszową” dietę. Tym razem grzyby były na obiad a mrówki na kolacje. Ciekawe jak długo tak pociągniemy? A dzieci jeszcze doniosły nam owoce z buszu o nazwie „tutonga”. Trudno je rozbić, bo maja bardzo twardą skorupę. A jak się już to zrobi to można potem umoczyć sobie usta w cierpkim soku. Grzyby, mrówki i sok. Tak sobie dumamy, czy też nie rozreklamować Mpunde jak ośrodka dla odchudzających się naturalnym mpundyjskim jedzeniem. Albo też dla tych co uwielbiają ekologiczne jedzenie. Dysponujemy domem z sześcioma łóżkami, wiec może i byśmy coś na tym zarobili.